PUNK FORUM » FAQ
» Statystyki
» Grupy
» Użytkownicy
» Szukaj
» Zaloguj
» Rejestracja


Poprzedni temat :: Następny temat
Na ryby
Autor Wiadomość
michał ze wsi 2


Dołączył: 22 Paź 2009
Posty: 899
Skąd: Polska
Płeć:
Ostrzeżeń:
 5/3/6
Wysłany: Nie 04 Maj, 2014   Na ryby

Jadąc przedwczoraj na budowę,zauważyłem przy drodze,że leży torba starych leszczy.Nie wiadomo czy ktoś to zgubił czy wypierdolił.Było ze dwadzieścia,w tym widziałem też krąpia.Szkoda mi tego było ale co zrobić,zostawiłem,myśląc że może lis to zeżre.Na drugi dzień,tzn.wczoraj,patrzę jeszcze leżą.Wkurwiłem się,wziąłem wiadro trocin i w drodze powrotnej pozbierałem te ryby.Podeschły już na słońcu,śmierdziały,mucha już nasrała.Myślę sobie niedługo będą larwy,podrosną trochę i użyję jako przynętę na haczyku.Będzie trzeba trochę czasu wygospodarować i wybrać się z wędką,tym bardziej że mały też się ze mną wybiera.Wczoraj nakopał nawet glizd.
Ps.Nazbierał kiedyś wiadro starych kontaktów elektrycznych i drugie starych rejestracji samochodowych,teraz zbiera zakrętki od butelek.Dzidzia już chodzi{dwa,trzy kroczki},choć woli na razie raczkować.Bezpieczniej.
_________________
Może być?
Może być?
 
ZŁY PUNKS


Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 873
Skąd: Doliny i Góry
Płeć:
Wysłany: Pon 05 Maj, 2014   

Miałem to samo kilka lat temu z...Biurko stało tuż przy parapecie okna. Był rześki, sierpniowy poranek. Przez otwarte, prowadzące na balkon drzwi do pokoju wlewało się letnie powietrze. Na pobliskiej drodze nie słychać było przejeżdżających samochodów - było na nie o wiele, wiele za wcześnie.

Wyglądałem właśnie przez okno i zobaczyłem..........

Martwą ćmę. Śmierć zawsze wydawała mi się właśnie taka, jak ten owad - spokojna. Zupełne przeciwieństwo dynamicznego, chaotycznego życia. Całkowity bezruch. Obrzydliwy ład. Coś, co wczoraj było jakimś niesamowitym, niewytłumaczalnym cudem, dzisiaj wydawało się tylko kawałkiem martwej materii.

Widzieliście kiedyś ćmę? Nie chodzi mi o ten zasuszony kawałek brązowego futra z przyczepionymi skrzydłami. Chodzi mi o prawdziwą, żywą ćmę. Prawdę mówiąc, nie przepadam za owadami. Zwykle przejmują mnie wstrętem. Jeśli jednak chodzi o ćmy... Jest w nich jedna wyjątkowa cecha - to charakterystyczne zmierzanie do światła. Wystarczy w lecie otworzyć okno do oświetlonego pokoju, a po chwili pojawi się w nim owad. Ogromny, ciężki, włochaty. Wydający głuchy łoskot, za każdym razem, kiedy uderzy w coś tym ciężkim cielskiem. Krąży wokół żarówki, jakby to było jakieś jego bóstwo. Oddaje jej cześć. Tak właśnie wygląda żywa ćma. Widziałem ich dziesiątki, jeśli nie setki.

Dla owada na moim parapecie pogoń za światłem okazała się zdradziecka. Odwróciłem się od niego, żeby znaleźć jakąś kartkę, którą mógłbym go podnieść i przez balkon wyprawić w ostatnią podróż, na trawnik mojego podwórka.

Wtedy do pokoju wleciała osa. W tym czasie często u mnie bywały. Pewnie nieopodal miały swoją siedzibę. Osa była czarno-żółta i miała dziwaczną, trójkątną głowę, która zdawała się należeć kiedyś do kosmity. Niewielkie skrzydła niedostrzegalnie szybko tańczyły wokół korpusu. Zakręciła się dwa razy, jakby w poszukiwaniu czegoś i wylądowała na parapecie.

Na swoich cienkich, czarnych odnóżach podeszła do spoczywającej nieopodal ćmy. Szturchnęła ją raz i drugi, chcąc się upewnić, czy tamta nie udaje. Przez cały czas stałem przy parapecie, opierając się o gładki blat mojego biurka, nie przeczuwając, co się za chwilę stanie.
Po kilku sekundach podchodów osa rozpoczęła dzieło destrukcji. Na początku wyglądało to niewinnie. Podsunęła się do odwłoka martwej i delikatnie zatopiła paszczę w ciele ćmy. Padlina ani drgnęła. Nie było żadnego krzyku, żadnego trzepotania skrzydłami i zrywania się do ucieczki. Życie by się przecież broniło. Tylko martwi pozwalają się bezkarnie gryźć...

Czarno-żółty agresor szedł do tyłu, cały czas wgryzając się w ciało ofiary. Było to zadanie tak trudne, że osa musiała pomagać sobie machaniem skrzydłami. Chciała oderwać kawałek ćmy od reszty, ale ten nie dawał się oddzielić, więc przez dobrych kilka sekund ciągnęła kilkakrotnie od siebie większe cielsko po powierzchni mojego parapetu. Po chwili zauważyła chyba, że nie daje to żadnego rezultatu i zmieniła taktykę. Cały czas wgryziona w padlinę, uniosła się na kilka milimetrów nad parapet i zaczęła latać w kółko. Wyglądało to jak jakaś miniaturowa karuzela.Ćma wciąż leżała na parapecie, całkiem szybko kręcąc się w kółko, a osa latała coraz szybciej i szybciej...

Przejął mnie wstręt. Jedno życie żerowało na śmierci innego. Chciałem, żeby ta piękna ćma została postawiona w wielkiej szklanej gablocie w muzeum i tam była pokazywana ludziom, aby nauczyć ich, czym tak naprawdę jest śmierć... Ona jest spokojem. Wiecznym spoczywaniem na parapecie zalanym porannym, sierpniowym słońcem; ciemnością, ciszą, pustką... Osa chciała zniszczyć ten miniaturowy cud.

Napastnikowi chyba zakręciło się w głowie, o ile to możliwe w przypadku owada. Ruch ustał i padlinożerca znowu wlazł na ciało swojej zdobyczy przegryzając co silniejsze włókna, żeby pozwoliły się przerwać.

Jego praca powoli dobiegała już końca, kiedy to pojąłem... Osa nie była przecież przyczyną śmierci ćmy. Przyczyną jej śmierci byłem ja. To ja zeszłego wieczoru zapaliłem światło, to ja później zamknąłem okno... A teraz ona leżała przede mną - martwa.

Agresor po raz kolejny uniósł się w górę. Prędkość nie pozwalała mi dostrzec poruszających się skrzydeł. Pociągnęła leciutko ćmę i tkanka zerwała się. Niewielka, może setna, albo tysiączna część włochatego owada spoczywała teraz w paszczy osy, która oderwawszy ten kawałek, znowu zaczęła latać dookoła pokoju, jakby pokazując światu swoje zwycięstwo.

Po tym tryumfalnym okrążeniu areny chyba chciała już umknąć ze swoją zdobyczą, ale zapomniała drogi i zmylona przeźroczystością szyby uderzyła w nią, odbiła się i upadła na parapet. Przez myśl przemknęło mi, że mogła umrzeć od tego uderzenia, ale ona szybko podniosła się i znowu poleciała do okna, napierając na nie, mimo że o metr dalej znajdowały się otwarte drzwi na balkon.

Miałem już dość tych niepotrzebnych śmierci. Udało mi się zamknąć osę w szklance, przykrywając ją kartką jakichś bazgrołów. Przez okrągłe szkło widziałem jeszcze ten kawałek ćmy, który ściskała. Wyszedłem na balkon, wyrzuciłem ją ze szklanki, a potem, obawiając się, że wróci, szybko zamknąłem drzwi.


Gdzieś pomiędzy zachodem a wschodem słońca, po moim parapecie przespacerowała się śmierć. Nie wiem, czy miała długą, ostrą kosę, nagą czaszkę i czarny kaptur. Nie widziałem jej. Mogę jedynie obserwować efekt jej działania.

W świetle sierpniowego poranka, na moim parapecie leży martwa, włochata kukiełka. Gdzieś z przodu jej głowy dają się zauważyć dwa czarne punkty, przypominające kryształki węgla. Złożone skrzydła zdają się być zrobione z drewna. Niewielkie ciało rzuca długi cień. Ćma jest martwa, ale mimo to, nadal uczestniczy w życiu. W tej niepojętej, niezatrzymanej karuzeli, rozpędzonej przed miliardami lat. Już zawsze będzie w nim uczestniczyć. Tak jak my wszyscy.


Letnie słońce skryło się za chmurami. Po przebiegającej nieopodal drodze zaczęły już powoli przejeżdżać samochody. Ćma jest piękna, ale przecież nie może tutaj zostać. Chyba zaraz wyrzucę ją do ogrodu. Postaram się zapomnieć o grasujących tam czarnych mrówkach.
_________________
Przyszedł rzeczowo żeby coś osiągnąć
ale już w pierwszych drzwiach kopniak
uśmiechnął się
kopniak wydał mu się dosyć dowcipny
spróbował znowu
kopniak
 
michał ze wsi 2


Dołączył: 22 Paź 2009
Posty: 899
Skąd: Polska
Płeć:
Ostrzeżeń:
 5/3/6
Wysłany: Pon 05 Maj, 2014   

Ps.Mały mnie męczy,żebym mu te rejestracje z wiaderka na złom sprzedał i koniecznie chce ze mną jechać.
_________________
Może być?
Może być?
 
ZŁY PUNKS


Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 873
Skąd: Doliny i Góry
Płeć:
Wysłany: Wto 06 Maj, 2014   

michał ze wsi 2 napisał/a:
Ps.Mały mnie męczy,żebym mu te rejestracje z wiaderka na złom sprzedał i koniecznie chce ze mną jechać.
_________________
Przyszedł rzeczowo żeby coś osiągnąć
ale już w pierwszych drzwiach kopniak
uśmiechnął się
kopniak wydał mu się dosyć dowcipny
spróbował znowu
kopniak
 
michał ze wsi 2


Dołączył: 22 Paź 2009
Posty: 899
Skąd: Polska
Płeć:
Ostrzeżeń:
 5/3/6
Wysłany: Nie 11 Maj, 2014   

Byłem ale nic nie złapałem.Może dlatego,że kobieta mnie wkurwiła zrzędzeniem do tego stopnia,że wylądowało na niej wiadro pomyj.Ile można znieść?!Pobeczała się i rozwodzić chciała,za dwie godziny jednak na mój widok już się śmiała.Ciekawe co jeszcze mnie dzisiaj czeka?
Ps.Ruda kotyszka zesrała się w pokoju u dzieciaków.Jebało!!Zbierałem to,sam o mało się nie orzygałem.
Jutro nauczam w przedszkolu.
_________________
Może być?
Może być?
 
PivotStrony

Dołączył: 29 Lis 2018
Posty: 2
Płeć:
Wysłany: Czw 29 Lis, 2018   

Spokój na rybach to podstawa, jak Cię baba wkurza to nic nie złowisz, co najwyżej, ją utopisz :D
_________________
wadowice.pivotstrony.pl
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz załączać pliki na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  





© 2002-2013 PunkSerwis | All human rights reserved
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 13