jak można myć takim debilem, żeby dziecka nie przypilnować.
tak samo wkurwia mnie jak widzę mamunię z dzieckiem, która nie trzymając smarka za ręke podchodzi pod samą krawędź przejścia dla pieszych. zero wyobraźni i umiejętności przewidywania
_________________ Hey little sister what have you done?
Hey little sister who's the only one?
Hey little sister who's your superman?
Hey little sister who's the one you want?
Hey little sister shot gun!
_________________ Want to fuck up, drop out, never trust a fucking hippie.
And for that matter don't trust anyone.
Quit school, don't work, livin' up your music to punk.
If I could do it so could anyone
hahahaha, nigdy więcej zgona na ulicy
mistrzostwo !
_________________ Hey little sister what have you done?
Hey little sister who's the only one?
Hey little sister who's your superman?
Hey little sister who's the one you want?
Hey little sister shot gun!
"Polska - Gazeta Krakowska": Od poniedziałku do końca września każda kobieta, która kupi w dworcowej kasie bilet na pociąg osobowy lub pospieszny, dostanie w prezencie... podpaskę.
_________________ "Śpijcie spokojnie - mędrcy przenikliwi, Żonglerzy światła, tak bezsilnie świetni, Że nawet temu niezdolni się dziwić, Gdy próchnem w mroku świeci ból szlachetny."
"Requiem rozbiorowe" - Jacek Kaczmarski
Noszony był tylko przez 5 miesięcy, po czym pinde przyłapałem na zdradzie. Zdzira straszna była jak się później okazało.Chwała bogu, że tak to sie skończyło.
Jest on w bardzo dobrym stanie.Widocznie częściej go zdejmowała niż nosiła.
ruchaja sie dwa pedały, nagle pierwszy mówi do drugiego: mam AIDS, drugi sie wystraszył a ten pierwszy na to: żartowałem, ale lubie jak cie sie dupa zwęża
_________________ "czy zastanawiałeś się, co być zrobił gdybyś mógł, bezkarnie zabijać, gdybyś był jak bóg"
_________________ Want to fuck up, drop out, never trust a fucking hippie.
And for that matter don't trust anyone.
Quit school, don't work, livin' up your music to punk.
If I could do it so could anyone
KaeF
Dołączył: 31 Maj 2006 Posty: 14 Skąd: Dun Garbhan
Wysłany: Pon 29 Wrz, 2008
PUNK TADEUSZ
Brzytwo! Gromczyni moja! Ty ranisz me zdrowie!
O, nie tkniesz ty mi nigdy włosów na mej głowie
Bym je stracił. Dziś żelem usztywnię je sobie,
Sprayem je opryskuję i na sztorc sposobię.
Panku śnięty co z odtwarzaczem kasetowym
W zaplutej siedzisz bramie! Ty, co but wojskowy
Czarną pastą ochraniasz przed wodą i brudem,
Co od dziecka się zdrowo przyozdabiasz w cuda,
Gdy od ryczących dźwięków muzyki, co z piekieł
Oczarowany, mętną uniesiesz powiekę,
Zatęsknisz zaraz potem na dziewicze łono.
Tymczasem przenieś swoją duszę zadżumioną
Do wizji tych obleśnych, co z dymów zielonych,
Lub z płynów tych pochodzą do żyły wstrzyknionych,
Gdzie cię uniesie wielce, lub stłamsi bez mała,
Gdzie ci zatańczą nogi, pękać będzie pała,
A wszystko będzie przeplatać siwucha. Skąd? Wiedzą
Tylko ci, którzy z tobą w bramie zwykle siedzą.
Na miasta samym brzegu, by nie rzec 'na skraju',
Nieważne, czy w Nowej Hucie, czy też na Ruczaju,
Stał dom ponury z cegły. Kiedyś tynkowany,
Lecz dziś szczerzyły zęby odrapane ściany.
Być może niezbyt zacny, lecz zewsząd chędogi.
Problem zaczynał zaś się, gdy weszło się w progi.
Właśnie stukonną bryką wjechał młody panek
('Punk' się pisze, matole!), zerknął raz na ganek
I nie widząc nikogo zbyt podejrzanego
Wyszedł z wozu na ganek i przeszedł przez niego.
Pank był to młody, rześki i niezbyt zepsuty.
Skórę nosił starganą i martensy - buty,
Które sznurował długo przez trzynaście dziurek.
Tatuażem gdzieś pono miał zdobion naskórek,
Lecz o tym wiedzieć mogły niektóre kobiety.
(Co lubią zbyt się chwalić tą wiedzą, niestety.)
W nosie i w uszach panka piercing uczyniono,
Irokez jego sterczał, barwion na zielono.
Na plecach zaś miał farbą popisaną skórę:
Od szablonu pisało tam, że 'no future' ,
(Na polski, czytelniku, sam sobie to przełóż).
Był to pank poważany. A zwał się Tadeusz.
Przeszedł był bez obawy przez te groźne progi
(To mężne. Ochroniarze wyrywają nogi
Z pośladków, mówiąc grzecznie, za krok tak bezczelny)
Lecz, jak się rzekło, Tadek lubian był i dzielny.
Te wnętrza tak ponure, swojskimi się zdały,
Bo te same plakaty na ścianach wisiały.
Tutaj kostucha z ankhem, tu panienka fajna,
W końcu potężny plakat -tak!- Kurta Cobaina!
Z mocno podkrążonymi łzawymi oczyma
Podniesionymi w niebo. Strzelbę w ręku trzyma,
I rzeczywiście przed nim już tylko 'noł fiuczer' .
Tymczasem gdzieś z głośników hard punk rock się tłucze,
A dalej wiszą zdjęcia w wieczornych godzinach
Robione na polanach wkoło Jarocina.
I nawet stała w kącie pstra szafa grająca,
którą eksploatować zwykł był tu bez końca.
I z dziecinną radością pociągnął za sznurek,
by ostry jazgot dźwięków słać do uszu dziurek.
Biegał po całym domu i szukał pokoju
Gdzie jego wuj S. Oplica zwykł pracować w znoju.
Gabinet był to w czerni, gdzie ludzi przyjmował,
Dzielił, rozkazy rządził, biznesu pilnował.
Znalazł i drzwi otworzył. Wuj siedział w fotelu,
Obok zaś niego stał ten, komu 'przyjacielu'
Mówił jako jednemu. Te ufności słowa
Zbierał on niego goryl Earthworm czyli 'Robak'.
By pewnym być, że Tadka zamiary są szczere
Earthworm sięgnął w kaburę i wyjął giwerę.
Widząc gest tak serdeczny, Tadek skłon wziął w pochył
I z uśmiechem wyjąkał 'Cześć wujek, daj prochy...'
Wuj wstał, siostrzeńca swego wzrokiem zimnym zmierzył,
Następnie się uśmiechnął i w pysk go uderzył,
Potem mówił dość długo coś o darmozjadzie.
Jeden z woreczków wyjął co je miał w szufladzie,
Tadek zaś wstał z podłogi, grzecznie podziękował
I działkę mu podaną w kieszeń sobie schował.
Choć mordka go bolała za wuja zniewagą,
Tylko na skarb w woreczku zwracał swą uwagę
I do pokoju tego raźno przez dom bieżył,
Gdzie już niejeden odlot z białym proszkiem przeżył.
Wreszcie dopadł był klamki i wbiegł jak szaleniec.
A tam mieszkała panna. Oblał ją rumieniec.
Potem chwyciła kosę krzycząc: 'Aaa! Zboczeniec!'
Tadek przypomniał sobie, że imię jej Zocha
I że jest córką wuja. Tu sięgnął po procha.
Dalej już bowiem myśleć nie był pank nasz w stanie.
Zosia umilkła, czeka co się zaraz stanie,
Mając mu mocno za złe, że spokój zakłócił,
W dodatku na nią wcale uwagi nie zwrócił!
Tadek bawił się świetnie, leżąc na podłodze,
Snując potężne wizje, poetyckie srodze,
Bredząc co właśnie robi, chociaż leżał jeno,
Obdarzony chemicznym muzy darem - weną,
Krzyczał improwizacje, właśnie stał się wieszczem.
Zosi spłonęło lico, gdy krzyknął "Tak! Jeszcze!"
Wiele więc nie myślała i swój but umieszcza
Tam, gdzie szlachetną nazwę kończą plecy wieszcza.
Smutny historii koniec. Tak jest zwykle w dziejach,
Kiedy miast poematu wyjdzie epopeja.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum