PUNK FORUM » FAQ
» Statystyki
» Grupy
» Użytkownicy
» Szukaj
» Zaloguj
» Rejestracja


Poprzedni temat :: Następny temat
Filmy! Książki!
Autor Wiadomość
paul997


Dołączył: 07 Sie 2005
Posty: 104
Skąd: www.punk-forum.prv.pl
Wysłany: Nie 04 Gru, 2005   

nie dawno obejazalem The Descent. Bardzo polecam, bo dawno ogladalem taki dobry film.

Recenzjie macie tu

http://www.horror.com.pl/filmy/recka.php?id=799
_________________
 
nerka


Dołączył: 03 Kwi 2005
Posty: 536
Skąd: Nowa Aleksandrya
Wysłany: Nie 04 Gru, 2005   

w dniu dzisiejszym przeczytałam kilkukrotnie naklejkę na opakowaniu szamponu do włosów- bo akurat stało w pobliżu sedesu na którym to spedziłam sporo czasu.
Bardzo ciekawa i kształcąca lektura, gdyż wydrukowana w aż czterech językach!!!( jedynym błedem wydawcy, jest nie podpisanie jaki to język)

gdzież indziej niż na sedesie dowiedziała bym się, że zwrot: ,,nie su vase vlasy vinite, ale oni uplne rovne" znaczy w luxnym tłómaczeniu: ,,twoje włosy nie są ani napradę kręcone, ani całkiem proste"?

a ostatnia zaletą tej lektuty jest zapach, i to, że z powodu wydrukowanie na foli samoprzylepnej moge ją sobie przykleić w dowolnym miejscu.



**

przepraszam- nie mam dziś siły na poważną lekturę
_________________
,,aktywizm musi isc w parze z aktywnoscia!, a przynajmniej z nia nie kolidowac."
 
 
paul997


Dołączył: 07 Sie 2005
Posty: 104
Skąd: www.punk-forum.prv.pl
Wysłany: Nie 04 Gru, 2005   

Borys napisał/a:
ostatnio widziałem/am, czytałem/am to i to, było fajne/kijowe",


moze powinienes zarejestrowac sie na jakims forum zwiazanym ze sztuka :wink:
_________________
 
nerka


Dołączył: 03 Kwi 2005
Posty: 536
Skąd: Nowa Aleksandrya
Wysłany: Pon 05 Gru, 2005   

Sabatina James ,,Sabatina"
Na okładce czytamy ,,otrzymała wyrok śmierci za przejście z islamu na chrześcijaństwo.Ucieka do dzisiaj".
po przeczytaniu jednak nie czuję sie szczególnie wstrząśnięta...Po pierwsze:ksiażka skupia sie głównie na okresie dorastania Sabatiny i jej konflikcie z rodzicami. Ten bunt wynika głównie z checi ubierania się ma modłę zachodnią , a nie jakiś głębokich przekonań. Może powinnam odczytywać to bardziej jako swoisty symbol- ale książka mnie jednakowoż nie przekonała do siebie.

Historia jej przejścia na katolicyzm- wydaje mi sie być poprostu ucieczką do mniej wymagającej i mściwej wiary ( mój bÓg jest za surowy...-wybieram Twojeg).

Ogólnie ksiażka to taka łatwa lektura- a spodziewałam sie czegos odwrotnego.
_________________
,,aktywizm musi isc w parze z aktywnoscia!, a przynajmniej z nia nie kolidowac."
 
 
bnr


Dołączył: 20 Mar 2005
Posty: 866
Płeć:
Wysłany: Pon 05 Gru, 2005   

wczoraj w nocy obejrzalem SAW
swietny, caly czas mi po glowie chodzi
_________________
shame on a nigga who try to run game on a nigga
wu buck wild with the trigger!
shame on a nigga who try to run game on a nigga
 
nerka


Dołączył: 03 Kwi 2005
Posty: 536
Skąd: Nowa Aleksandrya
Wysłany: Wto 06 Gru, 2005   

oglądał ktos folm ,,picass--twórca i niszczyciel" z Antonym Hopkinsem? (czy jakoś tak), bo mi bardzo prypadł do gutu, tyle, że oglądałam go po pijaku- i chciała bym poznać wasze zdanie.

najbardziej podobał mi się ów cytat (jednakowoż moze on zawierac błędy): ,,żeby storzyc kobietę trzeba skręcić jej kark"...

a film ukazuje picassa nie tylko jako genijalnego malarza, ale tez jako postać destrukcyjna dla otoczenia. Jako kogoś całkowicie odmiennego pod wpływem odbierania świata.
_________________
,,aktywizm musi isc w parze z aktywnoscia!, a przynajmniej z nia nie kolidowac."
 
 
XbobsonX


Dołączył: 18 Lis 2004
Posty: 310
Skąd: z oławskiego bloku
Płeć:
Wysłany: Wto 06 Gru, 2005   

Ja zapodam sobie nidługo bo zakupiłem za pieniadze od Mikołaja-Appleseed ekranizacja mangii Masamune Shirow-Ghost in the Shell(które najpierw ogladne)
to pierwsza na świecie anime stworzona w nowej technologii animacji 3D i pierwsza czesc supertrylogii SF
_________________

 
 
szaber


Dołączył: 19 Maj 2005
Posty: 507
Skąd: oświęcim
Wysłany: Wto 06 Gru, 2005   

"Nowe przygody Mikołajka"...kojarzy ktoś z dzieciństwa? A może ja juz o tym pisałam...? W kazdym razie mam sentyment, bo czytałam to jako gówniarz i teraz po latach znowu sie ukazała tylko, że 5 razy grubsza. Mikołek znów rozrabia, Alcest nadal cały czas je, Ananiasz jest siny, bo płacze jak mu coś nie wyjdzie (i jest pupilekiem naszej pani)....cudownie,cudownie. Jak za dawnych czasów.
_________________
z gówna kryształu nie zrobisz...
 
 
nerka


Dołączył: 03 Kwi 2005
Posty: 536
Skąd: Nowa Aleksandrya
Wysłany: Śro 07 Gru, 2005   

szaber napisał/a:
"Nowe przygody Mikołajka"...kojarzy ktoś z dzieciństwa? A może ja juz o tym pisałam...? W kazdym razie mam sentyment, bo czytałam to jako gówniarz i teraz po latach znowu sie ukazała tylko, że 5 razy grubsza. Mikołek znów rozrabia, Alcest nadal cały czas je, Ananiasz jest siny, bo płacze jak mu coś nie wyjdzie (i jest pupilekiem naszej pani)....cudownie,cudownie. Jak za dawnych czasów.


mam wszystkie poprzednie tomy,
a te najnowsze przygody są dosć grubą książką, i narazie nie dostępną na mym zadupiu. Jednakowoż czytałam te fragmenty które ukazały się w ,,Wysokich obcasach" czy czyms takim :)
_________________
,,aktywizm musi isc w parze z aktywnoscia!, a przynajmniej z nia nie kolidowac."
 
 
szaber


Dołączył: 19 Maj 2005
Posty: 507
Skąd: oświęcim
Wysłany: Śro 07 Gru, 2005   

nerka napisał/a:
mam wszystkie poprzednie tomy,
a te najnowsze przygody są dosć grubą książką, i narazie nie dostępną na mym zadupiu. Jednakowoż czytałam te fragmenty które ukazały się w ,,Wysokich obcasach" czy czyms takim

ja eż mam poprzednie tomy,a ta nowa jest faktycznie gruba i sprzedaje się jak świeże bułeczki. Ale sikam po nogach jak czytam.
_________________
z gówna kryształu nie zrobisz...
 
 
szaber


Dołączył: 19 Maj 2005
Posty: 507
Skąd: oświęcim
Wysłany: Śro 07 Gru, 2005   

Mikołajek, Alcest, Gotfryd, Euzebiusz no i Ananiasz rulezzz!!
_________________
z gówna kryształu nie zrobisz...
 
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Nie 11 Gru, 2005   

A ja powrócę pisemnie do spaghetti westernów:
Sergio Corbucci, obok Sergio Leone (z ktorym zresztą przez chwilę współpracował) uważany jest za najważniejszego reżysera eurowesternu, twórca kilku kultowych filmow spaghetti takich jak Mercenario, Companeros, Navajo Joe czy dwóch jego pozycji, o których kilka słów poniżej.

Django (1966)
Czołowy przedstawiciel spaghetti obrazów nie będących obrazami a'la Sergia Leone, czyli - czołowy przedstawiciel karykatury klasycznego amerykanskiego westernu.
Tutaj wszyscy są źli, a niektórzy nawet radykalnie źli.
Sadyści są maksymalnie sadystyczni, psychopaci są maksymalnie psychopatyczni, zdrajcy są maksymalnie zdadzieccy, kurwy są maksymalnie kurewskie itd. itp.
Postać tytułowa to weteran wojny secesyjnej, pieszo podróżujący ciągnąc za sobą trumnę, w której jak mówi - trzyma swojego przyjaciela. W obdartym i wybrudzonym błękitnym mundurze trafia do opustoszałego biednego miasteczka znajdującego się przy granicy z Meksykiem. Mieszkańcy miasteczka podporządkowani są okrutnemu majorowi Jacksonowi i jego najemnikom - są to skrajni rasiści z czerwonymi hustami na szyjach czy na twarzach - po prostu Ku Klux Klan z Dzikiego Zachodu, zaś ich ulubionym zajęciem jest wybijanie i znęcanie się nad meksykańskimi chłopami. Oczywiście owi ludzie szybko stają się przeciwnikami Django, ale potyczki z nimi to nie jedyna akcja filmu - bo w drodze do miasteczka są już meksykańscy rewolucjoniści, a w końcu pojawia się i meksykańska armia.
Django to zaś taki "pozytywny skurwysyn", czyli typowy bohater spaghetti westernu. Cwany twardziel, obowiązkowo małomówny, sprytny i rzecz jasna - cholernie sprawny i celny.
Akcja filmu dzieje się w otoczeniu paskudnej pogody, wszędzie błoto, wszyscy chodzą brudni - aż się kojarzy z A Fistful of dollars S.Leone.
Muzyka filmu skomponowana została tak, aby brzmieć jak muzyka Ennio Moricone,co akurat nie wyszło za bardzo (nie ta klasa), ale nie przeszkadza - dzięki temu mamy gwarancję większej ilości uśmiechów na twarzy podczas seansu. Nie można też narzekać na nudę - mimo prostoty fabuły, jest tu sporo ciekawych pomysłów, a i kiepską grę aktorską ogląda się przyjemnie.
Oto skrócony początek filmu ;) : Meksykanie prowadzą ze sobą amerykańską kobietę (tuż po tym jak ją gwałcili), przywiązują ją do pali i zaczynają biczować (przy okazji odpowiednio ją wyzywając i wyśmiewając) co zamierzają zakończyć jej śmiercią. Temu wszystkiemu przygląda się Django, który jak na antybohatera przystało - nie reaguje, tylko przygląda się dalej. Słychać kilka strzałów i Meksykanie padają martwi na ziemię - oto pojawili się ludzie Jacksona - rozwiązują kobietę, aby ... przywiązać ją do płonacego krzyża. I tutaj wkracza Django ...
I jeszcze taka ciekawostka - to tutaj pojawiła się scena odcięcia ucha, którą potem we Wściekłych psach pokazał Q. Tarantino.
Jak dla mnie świetny film, swoją karykaturą bardzo śmieszy - ale jak najbardziej pozytywnie, no i masa czarnego humoru. Jedna z lepszych produkcji klasy B 8)

Il Grande Silenzio / The Great Silence (1968)
They call him Silence because wherever he goes - the silence of death follows
The Great Silence wg wielu uważany jest za najlepszy film S. Corbucci, a wg niektórych nawet za najlepszy spaghetti western w historii. Film ten jest znacznie poważniejszy od takiego Django, chociaż oczywiście ma w sobię trochę typowych "jaj" wloskiego Zachodu. A i co chyba ważne - jest on SMUTNY.
Cała akcja dzieje się w zimowym otoczeniu gór w stanie Utah i jest to jedyny western jaki widziałem, gdzie śniegu jest naprawdę dużo, a wlasciwie to jest on wszędzie i cały czas. Co chwilę zamiecie, porywisty wiatr, lód, broń która z powodu niskiej temperatury bez odpowiednio ciepłej ochrony jesy bezużyteczna. W górach niedaleko miasteczka Snow Hill ukrywają się wyjęci spod prawa ludzie, rabusie czekający na amnestię, którą wprowadzić ma nowy rząd. Polują na nich łowcy nagród, którzy mając do wyboru "żywy lub martwy" wyjątkowo lubią wybierać tą druga opcję. Jednym z takich łowców jest Loco (grany przez znanego swego czasu Klausa Kinskiego), który pewnego jak wykle cholernie zimnego i nieprzyjemnego dnia zabija podstępem męża jedynej w okolicy Murzynki, Pauline. Pauline chcąc sięzemścić wynajmuje płatnego zabójcę. Tym płatnym zabójcą jest tytułowy Silence, niemy rewolwerowiec z niezbyt wesołą przeszłością. Silence jest jednym z nielicznych bohaterów spaghetti westernów, których mozna by nazwac bohaterami a nie anty-bohaterami - ma swoje zasady, które jednak - okazą się dla niego zgubne. Zaś w międzyczasie w miasteczku pojawia się nowy szeryf, człowiek stawiający na uczciwość i prawo będące prawem, a nie jego zaprzeczeniem i naginaniem. Film pokazuje rozpacz ludzką, odizolowanie/samotność (potęgowane przez wszechobecny śnieg), kłamstwo i chciwość. I ma jeden z bardziej zaskakujących finałów filmowych - tragiczny i niepodziewany.
Tym razem za muzykę zabrał się sam Ennio Morricone i trzeba przyznać, że znów spisał się na medal, film ma świetny klimat.
Wlasciwie nie wiem co jeszcze o tym napisac - to trzeba zobaczyć.
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Gru, 2005   

Czas apokalipsy/Apocalypse Now (1979)
reż. Francis Ford Copppola

Uwielbiam zapach napalmu o poranku

kilka lat temu licząc na coś dużego widziałem to w TV
w połowie zasnelem
bylem zawiedziony
kilka dni temu dorwalem to przyapdkowo dosyć
postanowilem sprawdzic to jeszcze raz
i kurwa
GENIUSZ, ten film jest GENIALNY
najlepszy film wojenny jaki widzialem i chyba w ogole jesden z najlepszych filmow jakie widzialem
od kilku dni przynajmniej raz dziennie wlaczam go sobie, zeby popatrzec na ulubione sceny, a podobaja mi sie szczegolnie dwie - obie z "the end" the doors w tle
podobnie jak z Łowcą androidów, kiedyś dziwilo mnie to, ze tak mało w tym akcji - no bo jak to zeby w filmach science fiction czy wojennych bylo tak malo akcji
Czas apokalipsy ma niesamowity klimat, widzimy obłęd człowieka i to niejednego, a śmierć pokazana jest makabrycznie i zamiast typowej reakcji typu "o, znowu trup" mamy reakcje "o kurwa..."
dużą rolę odgrywa muzyka, idealnie dopasowana, wspomniane "the end" zrobilo na mnie ogromne wrażenie, a i jak mozna zapomniec np takie "(i can't get no) satisfaction" podczas zwiedzania wód Wietnamu
film opowiada historię człowieka, którego nie mozna juz nazwać czlowiekiem - jest on juz tylko wrakiem czlowieka, którego zadaniem jest zamordowanie innego wraka czlowieka
obłęd goni obłęd
a oscarowy Marlon Brando ogłasza się bogiem kambodzanskiego plemienia
i Martin Sheen na szczycie swoich aktorkisch mozliwosci - ja bym mu dał za jego rolę z 10 Oscarów i to by bylo za mało ;)
i galeria postaci drugoplanowych, gdzie Robert Duvall i Dennis Hopper jak zwykle pokazali klasę
o filmie nie bede pisal juz nic, bo chyba wiekszosc osob juz go zna
ja chcialem sie tylko pochwalic, ze
wreszcie docenilem to niewatpliwe dzielo sztuki
Taksówkarza i wspomnianego Łowece androidów tez nie docenialem przy pierwszym kontakcie i prosze - to wg mnie jedne z lepszych filmow w historii kina
jestem zachwycony
nie da rady ukryc mojego podniecenia :oops: ale nie mam go po co ukrywac 8)
a jeszcze wracając do kolejnego obok trylogii Godfather, Rumble Fish czy Draculi dzieła F.F. Coppoli - jestem w trakcie ściągania wersji reżyserskiej (Redux), która trwa o godzinę dłużej i która ponoć jest jeszcze bardziej obłąkana i "rozpierdalająca" oraz wymowniejsza (anty)politycznie i zastanawiam sie - skoro nie moge juz wyzej ocenic wersji Czasu apokalipsy, ktora widzialem (bo ma ona ocene tak wysokoą jak to tylko mozliwe, najwyższą), to jak bardzo bede zachwycony wersją Redux?
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Gru, 2005   

zgadzam sie jak najbardziej, ale wciąż pozostaje przy okresleniu "film wojenny"
wojna jest tu "tylko" czymś co popycha do szalenstwa bohaterów filmu, podroz przez Wietnam do Kambodzy to dokladnie tak jak napisales podroz do samego jądra szalenstwa, tutaj pole bitwy i glowna walka dzieje sie w gowie, same ewentualne potyczki z "wietnamskim wrogiem" stanowi raczej tło do obłąkania lub jest po prostu jego dopełnieniem
nazwalbym to wlasciwie filmem antywojennym, moze i nawet pacyfistycznym w pewnym sensie
ludzie mordują ludzi i sa tylko dwie drogi, którymi moga podażyć, a obie drogi są drogami do szalenstwa - pierwsza jest znieczulicą, gdzie zabijanie staje się normą czy nawet rozrywką i nikt juz nie zwraca uwagi na rozkładające się ciała powieszone na drzewach, druga to niechęć do tego zabijania, jednak zwalczana przymusowo i stanowiąca jeden wielki koszmar
i nalezaloby wspomniec, ze obie drogi przenikają się
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
XbobsonX


Dołączył: 18 Lis 2004
Posty: 310
Skąd: z oławskiego bloku
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Gru, 2005   

bo to nie jest dobry rezyser,moze jesli chodzi o głupowate komedie dla nastolatków,cos w stylu teenege school comedy
i to nie jest tez rezyser gdzie w kazdje scenie zrobionego przez niego filmu mozna wyniesc madrosc zyciowa, zastanowic sie lub przezyc przemiane duchowa
to nie to kino, własnie nadaje sie na sobotnie wieczory z talerzem kanapek lub inna strawa :) ale tez nie dla mnie bo nie przepadam za żartami fizjologicznymi, o dzikim seksie i wszelkich jego przejawach ( w wydaniu smitha nie o seksie w ogóle)czy o wiecznym paleniu zioła(tez nie chodzi mi o całkowity brak narkotyków bo sposób pokazania w innej komedii ale nie mierze jej miara Smitha a mianowicie o "Las Vegas Parano)
ja ogladałem "Jay i Cichy Bob kontratakują"
i "Dogme" ,"Scary Movies 3"-napisał scenariuszi nana zasadzie ogladnac i wyrzucic lub szybko oddac koledze
ale skoro jest zapotrzebowanie na takie luźne filmy to czemu nie
ale jesli ten rezyser nakreci cos zgoła innego to sie powaznie zastanowie czy mu uwierzyc nie ogladałem np. "Dziewczyny z Jersey" z Affleciem i Liz Taylor-
_________________

 
 
XbobsonX


Dołączył: 18 Lis 2004
Posty: 310
Skąd: z oławskiego bloku
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Gru, 2005   

Borys napisał/a:


film nie ma byc drogowskazem, który pokazuje nam, jaka droga w zyciu podążać (chyba, że mówimy o kinie propgandowym). film nie musi nas koniecznie czegos nauczyć (chyba, że mówimy o kinie popularno-naukowym), ale raczej skłonic do myslenia (oczywiście z myslenia może płynać jakaś nauka, może nas ono wzbogacić). ja lubie kino, którego przezywanie nie konczy sie wraz z napsiami koncowymi, ale żyje ono we mnie jeszcze jakiś czas po skończonym seansie. jeśli film jest pobudzajacy intelektualnie, jeśli ma sie go ochote rozpatrywac w szerszym kontekscie, niż tylko czysto filmowym, warsztatowym etc, to jest spoko. oczywiscie nie twierdzę, ze jest to jedyny wyznacznik dobrego kina, gdyż dobrze zrobiony film rozrywkowy, który zapewnai widzowi mile spedzony czas, takze jest wartosciowy. czesto takze mam ochote obejzec jakis film, który nie bedzie zbyt absorbujacy, a bedzie sie mozna przy nim odprezyc i miło spedzic czas.



własnie o tym pisałem :wink:
żadnych drogowskazów nie było,to nie autostrada 8)
zalezy tez zjakim nastawieniem siadamy(chociaz czasami powinnismy siadac bez zadnego "przygotowania" sie,czytania recenzji, komentarzy-chyba ze po seancsie aby zweryfikowac swoje opinie,sprawdzic na co inni zwrócili uwage
ma byc rozrywka to traktujemy film ako rozywke
chcemy posłuchac odgłosów pierdzenia i ciagłych aluzji o fiutach to właczamu "Austina Powera"- 5 minut mi wczoraj wystarczyło[/quote]
_________________

 
 
XbobsonX


Dołączył: 18 Lis 2004
Posty: 310
Skąd: z oławskiego bloku
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Gru, 2005   

żeby nie było to ja całkiem przypadkowo bo była reklama na innym programie aaa juz wiem na Drakule "Badhama" czekałem na alekino-ale wyłaczyłem bo:
a)nudziła mnie,lub byełm zmeczony i nie chciało mi sie podziwiać skad inad dobrych obrazów i wczuwac sie w gotycki klimat :P
b)spać mi sie chiało
_________________

 
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Sob 17 Gru, 2005   

ja rowniez znam Smitha tylko z Clerks
film OK, ale nic takiego - patrz: słowa Borysa i autora tekstu o plecach Brudnego Harry'ego ;)

XbobsonX napisał/a:
na Drakule "Badhama" czekałem na alekino-ale wyłaczyłem bo:
a)nudziła mnie,lub byełm zmeczony i nie chciało mi sie podziwiać skad inad dobrych obrazów i wczuwac sie w gotycki klimat
b)spać mi sie chiało

a ja nie czekalem, ale przypadkowo na to trafilem, ale wylaczylem z takich samych powodów
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
MarginWalker


Dołączył: 28 Maj 2005
Posty: 63
Skąd: Szczecin/Liverpool
Wysłany: Nie 18 Gru, 2005   

Mi sie "Clerks" podoba, podobnie jak "Szczury z supermarketu", ale im dalej w karierze pana Smitha tym gorzej. "W pogoni za Amy" jeszcze dawało radę mimo, wyjątkowo mnie drażniącego tembru głosu głównej bohaterki, reszta jest zdecydowanie nie dla mnie. "Jay i Cichy Bob" jest jedną z bardziej żałosnych produkcji na jakich zdarzyło mi się być w kinie. Na szczęście bilet był wyhaczony w radiu.

P.S."Sprzedawcy" podobają się każdemu kto pracował kiedyś w sklepie, pełne zrozumienie. :evil: :crazy:
_________________
Do Androids Dream of Electric Sheep?
 
bnr


Dołączył: 20 Mar 2005
Posty: 866
Płeć:
Wysłany: Nie 18 Gru, 2005   

A ja sciagnalem sobie wlasnie video Neurosis - A Sun That Never Sets, nie majac narazie czasu, puscilem sobie jeden fragment na chybil-trafil. Wypadlo na Crawl Back In i czuje, ze jak ogladalbym to jeszcze z 2 minuty, to zdretwialyby mi sutki, az boje sie pomyslec, co bedzie, jak poogladam calosc :idea: :idea:
_________________
shame on a nigga who try to run game on a nigga
wu buck wild with the trigger!
shame on a nigga who try to run game on a nigga
 
XbobsonX


Dołączył: 18 Lis 2004
Posty: 310
Skąd: z oławskiego bloku
Płeć:
Wysłany: Pon 19 Gru, 2005   

jak bede miał czas to obejrze sobie "Chińskie pudełko" bo juz od roku chyba lezy u mnie

a wczoraj ogladał ktoś "Made in Poland"-Wojcieszek próbuje swoich sił w teatrze-ciekawe czy uda mu sie zdobyć Paszport Polityiki-skad inad były mój sasiad ze wsi Miłoszyce,chociaz bardziej znam jego siostre niz jego samego

ciekawa i prawdziwa sztuka
jak bede miał wiecej czasu to napisze o niej
_________________

 
 
cykcyk

Dołączył: 29 Lis 2003
Posty: 415
Skąd: Ciemna strona miasta
Płeć:
Wysłany: Pon 19 Gru, 2005   

A tak sie sklada, ze ja ogladalem "Made in Poland" i wlasnie chcialem o tym wspomniec. Sztuka bardzo mi sie podobala. Sceneria byla uboga i surowa, ale bylo to zamierzone posuniecie, co zreszta przynioslo bardzo dobry efekt. Publika i widoczne kamery tez moim zdaniem byly dobrym zabiegiem, choc ta pierwsza w kilku momentach niepotrzebnie sie smiala. Sama fabula dosc ciekawa, swietna gra aktorow, warto zwrocic uwage na Eryka Lubosa. Nie zabraklo odniesien do klimatow- np. nauczyciel pyrta glownego bohatera (ktory ma na czole wytatuowane FUCK OFF) czy juz przestal byc punkiem, a ten mu odpowiada, ze byl SHARP Skinem, ale w tym miescie nie ma miejsca dla Sharpowcow :) Pozatym Bogus jako swoje ulubione kapele wymienia Post Regiment i The Clash.
Podsumowujac: dobra sztuka i z checia obejrzalbym ja powtornie.
_________________
Dead Press
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Wto 20 Gru, 2005   

dorwalem wreszcie Ride the High Country Krwawego Sama, niedlugo opisze wrazenia :mrgreen:
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
Blekit
Spaghetti Master


Dołączył: 30 Sty 2004
Posty: 1468
Płeć:
Wysłany: Śro 21 Gru, 2005   

ponizej szybciutko o kilku dziełach

Apocalypse Now: Redux
o ile wersję z roku 1979 okreslam mianem filmu antywojennego, tak wersja z roku 2001 jest juz filmem po prostu antyamerykańskim
obie oczywiscie tak samo GENIALNE
faktycznie więcej tu polityki, wlasciwie tylko jeden dłuższy motyw jest motywem humorystycznem ("pożyczenie" deski surfingowej), reszta to motywy polityczne ewentualnie bardziej brutalne zobrazowanie walk wojennych
co ważne, a moze nawet najwazniejsze jesli chodzi o dodane sceny - mamy pokazanych tu Francuzów przebywających w Wietnamie, ich stosunek do tego, zaangażowanie, punkt widzenia itd
no i na plus więcej Marlona Brando

"trylogia el pistolero" (El Mariachi, Desperado, Once upon a time in Mexico)
jako, że w ostatnim czasie odswiezalem sobie te filmy, oto kilka słów o nich
El mariachi to debiutancki film pelnometrazowy Roberta Rodrigueza, dzieło niskobudzetowe amatorskie, które mialo być udostepnione tylko na kasetach VHS w Meksyku, jednak dotarło do USA, gdzie kilku ludzi z wiadomej branży zainteresowało się nim, co spowodowało dystrybucję na terenie USA, prezentację na festiwalu w Cannes (tam Rodriguez poznał swojego przyszlego "filmowego partnera" i przyjaciela, Q.Tarantino, ktory akurat promował Wściekłe Psy) i w końcu kontrakt z wytwórnią na drugą część trylogii - Desperado
każda z części tej trylogi, to filmy, które można oglądać osobno ze względu na dosyć luźne ich powiązanie, podobnie do "dolarowej trylogi" Sergia Leone (Za garść dolarów, Za kilka dolarów więcej, Dobry zły i brzydki)
zresztą filmy te uważane są za współczesne spaghetti westerny (i wszystko jasne 8) )
każdy z tych filmów jest wariacją na ten sam temat, jest to ta sama historia przedstawiana w różny sposób, ma cechy wspólne jak i oczywiscie pewne roznice, plus rozne wątki (mniej lub bardziej) poboczne
El Mariachi (1992)
tytułowy bohater to (niczym u S. Leone, który z kolei wzorował się na bohaterze Strazy przybocznej i Sanjuro Akiry Kurosawy) bezimienny wędrowny muzyk (czyli wlasnie el mariachi)
muzyk szukając pracy, a ze wzgledu na swój ubiór i futerał od gitary zostaje przypadkowo wzięty za gangstera Azula mającego porachunki z lokalnych bossem narkotykowym, Moco
Azul, człowiek w czerni z futerałem pełnym broni i Mariachi - człowiek w czerni z futerałem z gitarą, a jedyną osobą znającą twarz Azula jest Moco, który nie wychyla się ze swojej posiadłości, więc jego ludzie mają spore problemy z odróznieniem zabójcy od muzyka, co powoduje wiele niespodziewanych sytuacji
a i wkrótce dochodzi do przypadkowego zamienienia futerałów, MAriachi musi nauczyć sie strzelać, a ukrywa się u opłacanej przez Moco kobiety będącej wlascicielką baru, z którą połączy go pewne uczucie (ale nie tak namiętne jak w takim Desperado, chociaz to raczej ze wgledu na brak czasu...)
film pełen groteskowej akcji, trochę zcarnego (i nie tylko czarnego)humoru, samo ręczne kręcenie zdjęć co dało (wbrew pozorom?) ciekawy efekt i dobra muzyka autorstwa samego Rodrigueza
na uwagę zasługują też sny bohatera, będące scenami surrealistycznymi i czysto symbolicznymi
jak dla mnie zajebiście
Desperado (1995)
o tym nie bede pisal zbyt wiele, bo chyba kazdy to zna
z jednej strony jest to kontynuacja, z drugiej jak juz wspomnialem - inna wariacja na tem sam temat
główną zmiana jest sam budżet (oczywiscie znacznie większy), a więc mamy doczynienia z lepszą jakośćią samych zdjęć, bardziej znaną obsadą i spora ilością szalonych efektów pirotechnicznych
wiele osób uwaza, ze Desperado jest gównem w porównaniu do El Mariachi, ja jestem jednym z tych, którzy sie z tym nie zgadzają
jeszcze lepsza muzyka plus bardziej zarysowane glowne role Antonio Banderasa i Salmy Hayek, którym ten film otworzył droge do hollywoodzkiej kariery
no i niezapomniany epizod (i dowcip) w wykonaniu Q.Tarantino
Pewnego razu w Meksyku (2003)
zacznę od tego, że wkurwia mnie ignorancja i/lub głupota (coś dla mamony$$$$ ?)polskich dystrybutorów, którzy reklamowali ten film jako Desperado 2
a teraz słów kilka napisanych przeze mnie na innym forum:
ja się zawiodłem na Once upon a time in Mexico jakieś 2 lata temu, kiedy to pierwszy raz owe dzieło widziałem
no ale
wczoraj postanowilem sobie je przypomnieć
i muszę przyznać, ze cholernie mi się podobało, znacznie bardziej niż kiedyś
zapewne dlatego, że obecnie jestem w stanie podejść do filmów ze znacznie większym dystansem, a ten film często balansuje na granicy kiczu, co jednak wreszcie doceniłem (!) i bardzo dobrze się bawiłem
cała trylogia el pistolero vel el mariachi wydaje mi się teraz też ciekawsza jako całość niż kiedyś, wlasciwie każda jej część to jakaś tam zmiana kierunku i klimatu
w części trzeciej znacznie więcej ironicznego, czarnego czy nawet tandetnego humoru, znacznie więcej tu klasy B i przymróżenia oka :wink:
film ten uważam za film z naprawdę sporym potencjałem, który nie został do końca wykorzystany, a szkoda, bo film mógł być jeszcze lepszy
największym minusem wydaje mi się jego czas trwania - za krótko !
gdyby tak jeszcze troszkę rozbudować te wątki, wydłużyć je, dać im więcej życia
jeśli chodzi o muzykę, to te orkiestrowe smaczki bywały chwilami drażniące, ale nie przeszkadzały w sumie, wolałbym jednak muzyke jeszcze bardziej zbliżoną do El Mariachi czy Desperado, klimacik mógłby być bardziej rock'n'rollowy, zabawy miałbym jeszcze więcej
świetne sceny akcji, plus dla Rodrigueza za pomysłowość, wszelkie strzelaniny i pojedynki oglądałem z jaknajbardziej pozytywnym uśmiechem na twarzy
świetna rola Deppa, który faktycznie przyćmił całą resztę - najbardziej podobal mi się od momentu wydłubania mu oczu, co prowadziło do wielu groteskowych sytuacji, sama jego morda ze spływającą mu po policzkach krwią niczym łzy to było COŚ hehe
sam Banderas tutaj pojawia się niczym jakiś duch, żyjący zresztą już tylko wspomnieniami, a jego postać w trzeciej części jest postacią najbardziej romantyczną
szkoda, że Mickey Rourke i William Dafoe nie pojawiali się więcej na ekranie - są znakomitymi aktorami i ich role były całkiem ciekawe, gdyby tylko było ich więcej ...
no i Salma Hayek - jest tak śliczna, że miło się po prostu na nią patrzy, nawet jesli tylko stoi czy uśmiecha się
no dobra, nie będę się już rozpisywał o reszcie, chociaż jeszcze kilka osób na to zasłużyło
co ciekawe, w filmie miał pojawić się Tarantino, ale był zajęty realizacją Kill Billa, więc jego rolę dostał Danny Trejo
chwilami film swoim klimatem przypominał bardziej Od zmierzchu do świtu niż resztę "gitarowej trylogii", tylko brakowało vampirów
Once upon a time in Mexico zaliczam do filmów, które najlepiej ogląda się z piwem i paleniem obok siebie, chociaż wczoraj byłem akurat trzeźwy i bardzo dobrze się bawiłem
myślę,że to raczej dzieło dla fanów Rodrigueza niż dla fanów samych filmów akcji
bo Rodriguez to specyficzny reżyser
ja go bardzo lubię :faja:

Strzały o zmierzchu / Ride the High Country (1962)
to bodajze drugi obraz Krwawego Sama Peckinpaha i juz tutaj widać początki czegoś co kilka lat później zostanie nazwane antywesternem
głównym bohaterem (bo to jeszcze nie czasy peckinpahowskich antybohaterów) jest Steve Judd, starzejący się rewolwerowiec, ktory został wynajęty przez bank do przetransportowania złota
nie chcąc robić tego sam bierze ze sobą starego prezyajciela, Gila Westruma,którego spotkał po latach, ten zaś bierze ze sobą młodego gniewnego, Hecka Longtree
razem wyruszają w podróz, podczas której okazuje się, iż towarzysze Steve'a planują złoto zatrzymać dla siebie
ale zanim do tego dojdziemy - poznajemy Elsę, córkę religijnego fanatyka, na którego ranczo, Steve i spolka spędzają noc
Elsa czując się zniewolona przez ojca postanawia uciec z domu do Billy'ego, mężczyzny, którgo ledwo zna, a który kiedyś poprosił ją o rękę, więc wyrusza ona wraz z transportem złota
podczas podrózy do Elsy startuje amant Heck i dochodzi do malego romansu, co jednak nie zmienia postanowienia mlodej Elsy co do swojego przyszlego malzenstwa
docierają do malej osady, w której mieszka Billy i szybko okazuje się, że kobieta Billy'ego to takze kobieta jego przyjaciół, co przez reakcję Steve'a i jego towarzyszy prowadzi do dramatu
jak wiadomo, film drogi jest gatunkiem wywodzącym się z westernu i wlasnie w tym wypadku, ja Ride the High Country nazwałbym 100% filmem drogi, gdzie western jest wlsciwie tylko tłem (coś jak w Unforgiven C. Eastwooda czy Dead Man J.Jarmuscha)
ale za to jakim tłem 8)
jak to na Krwawego Sama przystało, pojawiają się dylematy moralne, podjęty zostaje problem przyjaźni i lojalności, ludzkiego niezdecydowania i honoru
idąc za słowami bohaterów filmu, nic nie jest czarne lub białe, wszystko jest pomiędzy i wlasnie to stanowi ludzki dramat
finał typowo peckinpahowski, ale zdradzać go oczywioscie nie bede
jedyne co mnie drażniło to muzyka, ale nie przeszkadzała jakoś szczególnie
a no i te zdjęcia - niestety Sam nie przemawia do mnie obrazami, a ja jestem zwolennikiem stylu Leone (kontynuowanego pozniej np. przez Scorsese, De Palmę czy wreszcie Tarantino)
no wlasnie - czas na De Palmę ...

Carrie (1976)
jeden z pierwszych filmów Briana De Palmy, znanego też gdzieniegdzie jako "współczesny Alfred Hitchcock"
ja De Palmę cenię sobie za dramaty gangsterskie jak Człowiek z blizną, Życie Carlita czy osławiony Nietykalni, ale na Carrie się zdecydowanie nie zawiodłem
jedynie wstyd mi, ze tak pozno poznalem ten film ;)
ekranizacja książki Stephena Kinga, bardziej jednak przypominała mi thriller niż horror, którym jest
tytułowa bohaterka to zaniedbana zakompleksiona dziewczyna, więziona w domu i męczona psychicznie przez swoją szaloną matkę bedącą religijną fanatyczka, w szkole stale wyśmiewana i upokarzana przez innych uczniów (a wlasciwie uczennice), uważana za "ofiarę losu" i szkolną frajerkę, brzydulę
Carrie poniżana jest na każdym kroku, nie dziwne więc, iż tak boi się świata i kontaktów z innymi ludźmi, ale dochodzi do pewnego przełomu - Carrie podczas odczuwania silnej złości odkrywa w sobie zdolności telekinetyczne, co wraz z rozwojem akcji zaczyna coraz bardziej wykorzystywać
tymczasem zbliża się studniówka, na którą Carrie dostaje zaproszenie, a na której kilka osób planuje zrobić jej niemiłą niespodziankę, co doprowadzi do krwawej tragedi
i tu muszę przyznać, że finał studniówki (od momentu wybrania Tommy'ego i jego partnerki na króla i królową balu) zrobił na mnie spore wrażenie - świetne zdjęcia (typowe dla De Palmy), bardzo dobry pomysł z rozdwojeniem ekranu (pokazującym co dzieje się na raz w tym samym czasie w róznych miejscach, co później odwzorował Tarantino w Kill Bill) i przez dłuższy czas kompletna cisza, a to wszystko powodujące stopniowo narastające napięcie
i faktycznie widać inspiracje Hitchcockiem, co przede wszystkim widać (a raczej słychać) w muzyce automatycznie kojarzącej się z Psychozą
po prostu bardzo dobry film, kolejny bardzo dobry w filmografi De Palmy, o którym mówi się, że już dawno nie nakręcił niczego dobrego (z czym się nie zgadzam, patrząc na np takie Oczy węża)

Female Prisoner Scorpion
o tym mialem napisac juz jakis czas temu, ale zamierzalem to zrobić po obejrzeniu wszystkich czterech części stanowiących całą serię
jednak wciąż nie widzialem czwórki i raczej jej nie zobaczę, jako że z braku miejsca na dysku postanowiłem wyrzucić wszystkie cztery filmy
jest to kultowa seria azjatyckiego kina exploitaion (czyli sex & violence), określana w tym wypadku mianem kina feministycznego, z czym jednak nie do konca sie zgadzam
ale zacznijmy od fabuły
Female Prisoner # 701: Scorpion (1972)
główna bohaterka (nazwiska nie pamietam) to mloda dziewczyna (ok. 20 lat), która zakochuje się w policjancie z wydziału narkotykowego, który wykorzystuje ją, aby wsadzić narkotykowych gangsterów co kończy się zbiorowym gwałtem na niej
po pojmaniu owych gangsterów, policjant zostawia dziewczynę i zachowuje się wobec niej conajmniej bezczelnie, dziewczyna chcąc się zemścić próbuje go zabić, co jej się nie udaje, a przez co trafia do więzienia, gdzie toczy się większość akcji filmu
tam męczona i psychicznie i fizycznie (wyśmiewana, poniżana, a także bita i gwałcona - a to zarówno przez więziennych klawiszy, jak i przez współwięźniarki) zamyka się w sobie i mści się, kiedy tylko nadaża się ku temu okazja (zyskując w końcu pseudonim Scorpion), planując ucieczkę z więzienia, aby ostatecznie zabić swojego eks-kochanka policjanta i wszystkie osoby mające cokolwiek wspólnego z wspomnianą wyżej akcją narkotykową
film pokazuje ile jest w stanie przeżyć i znieść męczona wciąż Scorpion, okazując niezwykle silną psychikę i wytrzymałość
no i niezła wyliczanka zabójczej przemocy - polewanie wrzątkiem, spalenie żywcem, powieszenie na kablu telefonicznym, obicie głowy łopatą czy klasyczne rozstrzelanie (a to tylko mała część tej wyliczanki)
no i dochodzi do tego erotyka, głównie w postaci przeróżnych scen brutalnych gwałtów (zarówno na kobietach, jak i w końcu na mężczyznach), ale i mamy jedną jedyną "nieprzymusową" scenę erotyczną będącą seksem lesbijskim
ogólnie rzecz biorąc film jest dobry (wbrew pozorom), czasem wywołuje uśmiech na twarzy spowodowany elementami typowymi dla starej klasy B
i w całym filmie mamy doczynienia jedynie z jedną pozytywną postacią, jedyną więzienną przyjaciółką Scorpiona, która jak na pozytywną postać w takim filmie przystało - kończy tragicznie
bo sama Scorpion do końca pozytywną postacią oczywiscie nie jest
no i co do feminizmu - każdy, ale to każdy przedstawiciel płci męskiej w tym filmie to skończony chuj, fałszywy skurwysyn, bezlitosny napalony samiec itp. itd. etc.
ale (ALE) kobiety są takie również (w większości)
więc jednak nie jest to film feministyczny ;)
na uwagę zasługuje też kilka surrealistycznych scen pełnych symboliki, ciekawie zrobionych i dobrze pokazana spirala agresji nakręcana przez obie strony konfliktu - więziennych straznikow i więźniarki
Female Convict Scorpion Jailhouse 41 (1972)
druga część serii pokazuje nam próbę ucieczki z więzienia, relacje Scorpion z błąkającymi się z nią współuciekinierkami (oczywiscie, band wrednych suk)
na plus jest tu mniejsza ilość seksu (ale jesli juz jest, to, to oczywiscie musi być brutalnie), za to większa ilość surrealizmu, sama symbolika wydała się ciekawsza niż w poprzedniczce
ale
ale o ile pierwszy film można obejrzeć jako taką ciekawostkę, tak drugi już męczy
bo ile mozna patrzeć na powtarzającą się w kółko nieuzasadnioną przeważnie przemoc i psychiczne totrury
a i zaczyna denerwować sama główna bohaterka - juz w pierwszym filmie niewiele mówila, ale tutaj wypowiada raptem dwie czy trzy kwestie! ja rozumiem, że rozwój jej osobowości prowadzi do jej jeszcze większego zamknięcia się w sobie, ale co z tego jesli ten rozwój ogranicza sie tylko do samych jej wypowiedzi
bowiem jej zachowanie jest kompletnym powieleniem jej zachowania z poprzedniej części, nie zmienia nic zmiana otoczenia i sytuacji, a denerwuje fakt, ze przez na oko jedną trzecią akcji wygląda na to, ze Scorpion jet neico twardsza, a raczej nie bedzie pozwalac na katowanie siebie przez innych, ale pozwala i to w sytuacjach, w ktorych wcale nie musiala na to pozwolić
pytanie tylko - po co? nic sie w tej kwesti nie zmienia, a film zamyka sie w swoim wlasnym schemacie
Female Prisoner Scorpion: Beast Stable (1973)
tutaj to ręce opadają
jeszcze większy spadek formy i kolejne zaniżenie i tak niewysokiego poziomu
znacznie mnie surrealistycznej symboliki, ktora stanowila chyba najlepsze fragmenty filmow, za to więcej przemocy psychicznej i powrót do sporej ilosci seksu, a poza tym - NUDA
Scorpion jest wreszcie na wolności, znajduje schronienie u przypadkowo spotkanej dziewczyny, który z kolei opiekuje się swoim niedorozwiniętym zboczonym bratem, z którym regularnie uprawia seks, aby go zaspokoić (ah ta miłość rodzeństwa) i wkrótce zachodzi w ciążę
do tego pojawiają się lokalni gangsterzy, dużo ulicznych prostytutek i ... i nawet nie moge sobie teraz przypomniec zakonczenia tego bardzo wątpliwego dzieła
gówno - na takie miane zasługuje ta część serii
juz po objrzeniu drugiej części mialem problemy ze zmuszeniem sie do obejrzenia nastepnej, ale po tej nastepnej, zdecydowanie nie mialem juz ochoty na zapoznanie się z czwartą i ostatnią
sayonara Scorpion!

a dzisiaj zapowiada mi się śliczny filmowy dzień - z braku perspektyw pozadomowych i jakichkolwiek planów spotkań z kimkolwiek - czeka na mnie kilka filmów do obejrzenia
wreszcie zapoznam się z tak chwalonym dziełem sensacyjnym jak Święci z Bostonu (a wszystko wskazuje, ze to film idealny dla mnie i bardzo chętnie znowu zobaczę szalonego Willema Dafoe) oraz wreszcie poznam chociaż część twórczości bardzo cenionego obecnie Japończyka Takeshi Kitano - czekają na mnie jego dwa gangsterskie obrazy w postaci Hana-Bi i Sonatine oraz Zatoichi, współczesna wersja kultowej postaci filmów chambara (dramaty samurajskie)
poza tym trzeba sobie przypomnieć Draculę F.F. Coppoli i zapoznać się z jego szpiegowską Rozmową
i zacieram ręce na dwa dzieła twórcy głośnego Oldboya, Chan-wook Parka, wojenny Joint Security Area oraz Sympathy For Mr. Vengeance (wraz z Oldboyem i Sympathy for Lady Vengeance stanowiący jego "trylogię zemsty)
jak sie chwalic,to sie chwalić :)
_________________
rock'n'roll fucked my soul
 
hodei


Dołączyła: 24 Cze 2004
Posty: 130
Skąd: Toruń
Płeć:
Wysłany: Śro 21 Gru, 2005   

Swięci z Bostonu- po raz nie liczę który już oglądane. Wielbicielele filmów wyłącznie opatrzonych etykietkami "ambitne" lub "z wyższej półki" jak zwykle będą sie krzywić, ale takim to zawsze kością w gardle stoi, że coś kręcone komercyjnie może być poprostu dobre (vide Leon Zawodowiec czy Oczy Szeroko Zamknięte). Sam film to historia braci(irlandczyków, tak więc ortodoksyjnie religinnych), którzy pod wpływem wizji pochodzących "od Boga" stają się seryjnymi mordercami, w sposób o tyle interesujący, że (jak sami twierdzą) zabijając szerzą dobro, gdyż ich ofiarami stają się wyłącznie mafiozi, dealerzy i inni przestępcy. Tym samym obraz staje się studium dobra, zła i jak i granic pomiędzy nimi, które w wielu miejscach zdają się zacierać (zwolennicy Nietzsechego ciekawe obserwacje mają szansę poczynić jesli spojrzą pod odopwiednim kątem) . Na uwagę zasługują wątki religijne- chociazby modlitwa przed wykonaniem wyroku, monety na oczach ofiar etc. Obraz mozna zaklasyfikować jako sensacyjny z drugim dnem, dodatkowe ubarwienie to przygrywająca od czasu do czasu irlandzka muzyka i b.dobrze ujęcia morderstw, nie dosłowne, ale dające do myślenia i hmmm estetyczne bez zbędnej ilości wnętrzności. Rewelacyjne zakonczenie, chociaz kamera mentami zbyt panoramiczna, "hoolywodzka". Zdaje się że jest to debiut reżyserski Troya Duffyego, tym bardziej jest wybitnie udany.Dodatkowym plusem jest rewelacyjna postać komisarza-homoseksualisty, motyw oględzin zwłok przy dźwiękach opery warto polecic wielbicielom humoru absurdalnego. Niezależnie od opini krytyków zawodowych, co to racje mają rzadko, polecam bardzo.
_________________
And life is like a pipe. And I'm a tiny penny rolling up the walls inside
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz załączać pliki na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  





© 2002-2013 PunkSerwis | All human rights reserved
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 8