natręci
ale jak moje prośby ograniczają się podpisania 2-3 rzeczy i podzielenia się z wrażeniami z koncertu/albumu, to to chyba nie jest męczące?
Tak się zastanawiam: dlaczego niektórzy artyści usilnie psują swój wizerunek, np. dzieląc fanów na lepszych i gorszych (jedni mogą liczyć na spotkania i signing sessions, a inni jakoś nie).
Jak się wycina takie numery, to potem nawet najlepszy PR nie pomoże. I tak samo jest chyba w innych biznesach: nawet jak się jest wysoko w wyjaśnianych na https://www.eseo.pl/pozycjonowanie-stron/ rankingach internetowych, to serwując klientom wątpliwej jakości zagrania nie ma co liczyć, że osiągnie się jakieś rezultaty i zdobędzie wiernych "wyznawców marki".
A moĹĽe ktoĹ› ma inne spostrzeĹĽenia w tym zakresie ?