Wysłuchał jednej piosenki Ramonsów, bo mu puściłem, a teraz uważa siebie za wielkiego "true punka". Z dnia na dzień stał się punkiem, i kupił sobie ćwieki i pasek i powiedział, że sobie je przyczepi i będzie miał "punkowy paseczek". Ciągle na swojej gitarze gra jedną piosenkę, można powiedzieć, że 24h to gra i śpiewa, a śpiewa i gra Dead Kennedys - California uber alles. Ja mu powiedziałem: ,,Znalazł się wielkie TrUe punk", a on na to "zamknij się, będę kim chcę. Podoba mi się ta subkultura i mam zamiar zostać punkiem". Starszy ode mnie brat i jak dziecko się zachowuje. Mówię mu pozer, a on swoje. Według mnie to straszne pozerstwo. Powiedziałem też mu ,,punkiem nie jest się z wyglądu, punkiem trzeba się czuć!" , a on: ,, taa, haha". Sam długo nie słucham punka, a on tu wytyka, że JA ile słucham punka, jak on sam tylko wysłuchał 2 piosenki. Przyznam się, ja słucham około pół roku punka, ale nie mogę siebie nazwać TrUUUe. Mam wygolone na irokeza od połowy miesiąca, ale nie mam czasu, żeby go stawiać. Nie mam też glanów, kamizelki, spodni w kratę. Nie no, spodnie w kratę mam, a glany będę mieć . Rozumiem, że mógł się "zmienić" / spodobać mu się ta muzyka, ale tak z dnia na dzień, nie znając żadnych zespołów, piosenek?! A w ogóle on tak na prawdę jest metalem. Według mnie to straszne pozerstwo! Co wy na to? Co ja mam teraz z nim zrobić?
..pomocy..