|
PUNK FORUM Forum Punkowe |
|
Punk - Wegetarianizm, glany i jajka
Rotten82 - Śro 14 Kwi, 2010
wawrzon napisał/a: | najczęściej bojkotują wegetarianie w skórzanych glaniaszkach |
zauważ chłopok, że wegetarianizm to dieta, a nie styl ubierania ;]
Stanzberg - Śro 14 Kwi, 2010
Wegetarianin jedzący ryby to semiwegetarianin.
Spodziewałem się większej kumatości w tym temacie, trochę mnie zawiedliście.
heroina - Śro 14 Kwi, 2010
semiwegetarianin? no proszę cię...
jak lubię dotykać tylko małe dziewczynki, a chłopców już nie to znaczy, że jestem semipedofilem? dla mnie to taka sama logika
Aneta - Śro 14 Kwi, 2010
encyklopedycznie jarosz nie jada mięsa
potocznie przyjęlo ze jarosz nie je miesa ale JE ryby...
Stan też ma rację - tylko tak nikt po prostu nie mówi...
Stanzberg - Śro 14 Kwi, 2010
Cytat: | jak lubię dotykać tylko małe dziewczynki, a chłopców już nie to znaczy, że jestem semipedofilem? | Być może – nie wiem, nie ja wymyśliłem to określenie.
Nie da się natomiast ukryć, że dotykanie dzieci to jakaś aktywność, a wegetarianizm to powstrzymanie się od jakiejś aktywności, więc stopniowanie jest bardziej na miejscu.
Tak samo, jak ktoś np. nie ćpa, nie pije, ale pali może powiedzieć o sobie, że jest pół-strejt ejdżem, choć tak naprawdę nim nie jest.
Aneta - Śro 14 Kwi, 2010
maślano-maślany wywód
a na złość napiszę Ci, że tło Twojego awatarka jest ciut jaśniejsze niż forum i siedzisz w kwadracie
Stanzberg - Śro 14 Kwi, 2010
O, rany, faktycznie, siedzę w kwadracie.
Ale mi dokopałaś, chyba się nie pozbieram, i mój związek też rozpadnie się przez forum.
Aneta - Śro 14 Kwi, 2010
no dobrze pogadajmy dalej o kotletach
...do kotleta :]
magdalenik - Śro 14 Kwi, 2010
Stanzberg napisał/a: | Wegetarianin jedzący ryby to semiwegetarianin.
Spodziewałem się większej kumatości w tym temacie, trochę mnie zawiedliście. |
a gdzie się twoja kumatość podziała?
coś co się idiotycznie zwie semiwegetarianizmem dopuszcza, poza rybami, spożywanie drobiu. więc od diety jarskiej jednak się różni.
ps: a spożywający drób a reszty zwierząt nie, to pollowegetarianie
i powtarzam:
ja napisał/a: | Nie ma czegoś takiego jak wegetarianin jedzący ryby. |
to tak jak: moja orientacja to heteroseksualizm z ruchaniem w dupę
heroina - Śro 14 Kwi, 2010
czyli semiwegetarianizm= ichtipollowegetarianizm.
idiotyczne. na jedznie wieprzowiny/wołowiny/czegokolwiek też pewnie są jakieś przedrostki
magdalenik - Śro 14 Kwi, 2010
nie wiem jakie są nazwy na powyższe, ale rozwaliło mnie to:
Cytat: | Fleksitarianizm (z ang. flexible - giętki) - dieta uznawana za odmianę wegetarianizmu bądź weganizmu polegająca na spożywaniu tylko kilku posiłków mięsnych w tygodniu. |
QkiZ - Śro 14 Kwi, 2010
Rotten82 napisał/a: | zauważ chłopok, że wegetarianizm to dieta, a nie styl ubierania ;] | dokładnie Stanzberg napisał/a: | Wegetarianin jedzący ryby to semiwegetarianin. | Nie dokońca. Radze doczytać ten temat Stan. magdalenik napisał/a: | coś co się idiotycznie zwie semiwegetarianizmem dopuszcza, poza rybami, spożywanie drobiu. więc od diety jarskiej jednak się różni. | Po za tym nie ma czegoś takiego jak semiwegetarianizm. Albo się je mięso, albo nie. To tak jakby by być w tylko trochę w ciąży. Ten termin to wymysł dietetyków.
BadMotherfucker - Śro 14 Kwi, 2010
QkiZ - tak wymiękam, temat wege mnie zupełnie nie interesuje bo nie identyfikuję się z nim. Nie mam ani wiedzy ani doświadczenia żeby brać udział w takiej dyskusji
Rotten82 - Śro 14 Kwi, 2010
BadMotherfucker napisał/a: | QkiZ - tak wymiękam, temat wege mnie zupełnie nie interesuje bo nie identyfikuję się z nim. Nie mam ani wiedzy ani doświadczenia żeby brać udział w takiej dyskusji |
a czym kierowałeś się zakładając ten temat? co chciałeś udowodnić?
BadMotherfucker - Śro 14 Kwi, 2010
Od razu trzeba się czegoś doszukiwać?
Chciałem tylko pokazać okrucieństwo człowieka wobec bezbronnego, złapanego w niewolę stworzenia tylko po to żeby mieć z tego kasę - nothing special man
QkiZ - Śro 14 Kwi, 2010
Rotten82 napisał/a: | BadMotherfucker napisał/a: | QkiZ - tak wymiękam, temat wege mnie zupełnie nie interesuje bo nie identyfikuję się z nim. Nie mam ani wiedzy ani doświadczenia żeby brać udział w takiej dyskusji |
a czym kierowałeś się zakładając ten temat? co chciałeś udowodnić? | Uprzedziłeś mnie. BadMotherfucker napisał/a: | Od razu trzeba się czegoś doszukiwać?
Chciałem tylko pokazać okrucieństwo człowieka wobec bezbronnego, złapanego w niewolę stworzenia tylko po to żeby mieć z tego kasę - nothing special man | To jeśli chciałeś to pokazać wegetarianom to trochę się spóźniłeś. Większość z nich/nas już widziała takie obrazki i pewnie przez to przestali jeść mięso (jak ja).
heroina - Śro 14 Kwi, 2010
magdalenik napisał/a: | nie wiem jakie są nazwy na powyższe, ale rozwaliło mnie to:
Cytat: | Fleksitarianizm (z ang. flexible - giętki) - dieta uznawana za odmianę wegetarianizmu bądź weganizmu polegająca na spożywaniu tylko kilku posiłków mięsnych w tygodniu. |
| czyli w zasadzie każdy katolik jest fleksiwege, bo przecież piątek- dzień postny, można jeść tylko ryby. a przecież ryba to nie mięso.
idąc tokiem myślenia ludzi, którzy wymyślili i stosują termin semiwegetarianizm, każdy jest wege. to tylko kwestia przedrostków.
http://www.youtube.com/watch?v=xfMhpGDUuK0
ko0niu - Śro 14 Kwi, 2010
magdalenik napisał/a: |
Spierdalaj, a jak masz ochotę jechać mi od karykatur to się nie krępuj, pisz wprost. |
Przepraszam, jeśli poczułaś się obrażona, akurat pisząc to nie pomyślałem o tobie, więc bez spinki proszę. Bardziej stanął mi przed oczami widok półki z butami Roniego z Krk (na bank większość wie o kogo chodzi), zagorzałego wegetarianina (chuj wie czy nie nawet weganina), który to na chacie miał z 15 par skórzanych buciorów i z tego co mówił planował kolejne zakupy.
magdalenik napisał/a: | 1. Gdyby nie to, ze jecie mięso, świnie na samą skórę nie byłyby zabijane. Kompletnie by się to nie opłacało. Chyba że cena, i tak już wysoka, kilkunastokrotnie poszłaby w górę.
Gdyby zwierzę było zabijane specjalnie na skórę, byłoby to analogiczne do interesu z futrami, a tak nie jest. |
Akurat o tym już rozmawialiśmy, kiedyś przy wódeczce próbowałaś mi to wytłumaczyć tymi samymi argumentami. Do mnie to nie trafia, niekupowanie skór, ogranicza popyt tak jak niekupowanie mięsa. Bo chyba o to chodzi wegetarianom, którzy mają na uwadze dobro zwierząt.
magdalenik napisał/a: | 3. Ile razy w roku kupujesz buty? Bo ja moją parę glanów mam od 5 lat i zupełnie nie wygląda na to, abym miała kupować następną.
Ciekawe ile ty mięsa zjadłeś w ciągu tych lat i jak to się ma do ilości moich butów. |
Buty skórzane, wiadomo kupuje się rzadko raczej - bo się trzymają . Ilość zjedzonego przeze mnie mięsa,a twoje skórzane buty mają się do siebie nijak. Ja po prostu mam pogląd - nie można być trochę wegetarianinem, tak jak nie można być np. troszkę katolikiem . Albo się w coś wierzy albo nie.
magdalenik napisał/a: | 4. Nie ma czegoś takiego ja wegetarianin jedzący ryby.
To się nazywa jarosz.
Bo przeciez ryby rosną na drzewach.
Ale i tak chwała im za to, że choć o inne "produkty" zwierzęce ograniczają popyt zamiast szukać dziur u innych.
(ichtiwegetarianizm??? ja nie wiem, to jakaś nowa moda? wymyślanie słów kończących się na wegetarianizm? to może dodajmy - wieprzokurowołowegetarianizm i wyjdzie typowy zjadzacz mięsa, ale jak mądrze brzmiący ) |
właśnie tu się zgodzę, to jest śmieszne dopiero, te różnie neologizmy z członem "wegetarianizm". Ja się na przykład spotkałem z tym, że w jakimś słowniku pod hasłem "jarosz" występował odnośnik do "wegetarianin". Doskonale wiem że nie jedzący mięsa innych zwierząt poza rybami to jarosze. Ja po prostu miałem przyjemność z takimi właśnie, którzy twierdzili, że wpierdalanie rybek niespecjalnie utrąca ich "wegetarianizm". Np Szo twierdzi że ryba nie czuje bólu i nie zasługuje na współczucie. Np taki karp w torbie plastikowej bez wody, to wcale nie jest bestialskie.
Nie będę się tutaj już kłócił z nikim. Zawsze wychodzi spinka kiedy zaczyna się temat wegetarianizmu. Niechaj każdy żyje jak tam chce i je co chce.
EDIT: Wychodzi, że jestem fleksitarianinem, lubię opierdolić ze dwa, trzy razy w tygodniu bez mięsa. Zmiażdżył mnie ten termin.
QkiZ - Czw 15 Kwi, 2010
ko0niu napisał/a: | Bardziej stanął mi przed oczami widok półki z butami Roniego z Krk (na bank większość wie o kogo chodzi), zagorzałego wegetarianina (chuj wie czy nie nawet weganina), który to na chacie miał z 15 par skórzanych buciorów i z tego co mówił planował kolejne zakupy. | Nawet weganina. ko0niu napisał/a: | nie można być trochę wegetarianinem, tak jak nie można być np. troszkę katolikiem | Wegetarianinem tak, ale katolikiem nie
Mecenas - Czw 15 Kwi, 2010
heroina napisał/a: | magdalenik napisał/a: | nie wiem jakie są nazwy na powyższe, ale rozwaliło mnie to:
Cytat: | Fleksitarianizm (z ang. flexible - giętki) - dieta uznawana za odmianę wegetarianizmu bądź weganizmu polegająca na spożywaniu tylko kilku posiłków mięsnych w tygodniu. |
| czyli w zasadzie każdy katolik jest fleksiwege, bo przecież piątek- dzień postny, można jeść tylko ryby. a przecież ryba to nie mięso.
idąc tokiem myślenia ludzi, którzy wymyślili i stosują termin semiwegetarianizm, każdy jest wege. to tylko kwestia przedrostków.
http://www.youtube.com/watch?v=xfMhpGDUuK0 |
o w morde to ja tez jestem flexiwege, bo zwykle w tygodniu robie se dwa dni bez miesa + dzieńna kaca kiedy nic nie moge jeść
Ryszard - Czw 15 Kwi, 2010
Ja na przykład cały jestem flexi
Jak zwykle konkluzja jest taka: każdy je co ma ochotę i to jest prywatna, indywidualna sprawa.
Zabawne, że zawsze dochodzi się do tego samego wniosku w tych wege-dyskusjach.
magdalenik - Czw 15 Kwi, 2010
ko0niu napisał/a: | Przepraszam, jeśli poczułaś się obrażona, akurat pisząc to nie pomyślałem o tobie, więc bez spinki proszę. Bardziej stanął mi przed oczami widok półki z butami Roniego z Krk (na bank większość wie o kogo chodzi), zagorzałego wegetarianina (chuj wie czy nie nawet weganina), który to na chacie miał z 15 par skórzanych buciorów i z tego co mówił planował kolejne zakupy. |
hmm, jestem na 90% pewna, ze tekst, który zacytowałeś odnośnie upodobań kulinarnych usłyszałeś kiedyś ode mnie, no ale oczywiście mogę się mylić. a że jestem wegetarianką w glanach (ale na pewno nie 30 glanach ), to chyba nie dziwne, że odpowiedziałam na twoje zarzuty
zakupów kolejnych nie planuję.
a roni to normalny raczej nie jest, więc bez komentarza.
ko0niu napisał/a: |
Akurat o tym już rozmawialiśmy, kiedyś przy wódeczce próbowałaś mi to wytłumaczyć tymi samymi argumentami. Do mnie to nie trafia, niekupowanie skór, ogranicza popyt tak jak niekupowanie mięsa. Bo chyba o to chodzi wegetarianom, którzy mają na uwadze dobro zwierząt. |
jasne, zgadzam się.
tylko o ile ograniczę ten popyt nie kupując butów raz na 5 lat, a o ile nie kupując mięsa codziennie?
wg mnie jest to dużo mniejsze zło.
a wegankę krystaliczną i bez skazy znam jedną (i tak dużo!)i nawet ona się nie dopierdala do mnie, bo rozumie, że dobru zwierząt lepiej służy wegetarianka w glanach niż ignorant z kotletem.
ko0niu napisał/a: | Buty skórzane, wiadomo kupuje się rzadko raczej - bo się trzymają . Ilość zjedzonego przeze mnie mięsa,a twoje skórzane buty mają się do siebie nijak. Ja po prostu mam pogląd - nie można być trochę wegetarianinem, tak jak nie można być np. troszkę katolikiem . Albo się w coś wierzy albo nie. |
przepraszam najmocniej, ale wegetarianizm to rodzaj diety, a nie wiary
a swoich ani cudzych skórzanych butów naprawdę nie jadam!
ko0niu napisał/a: | Np Szo twierdzi że ryba nie czuje bólu i nie zasługuje na współczucie. Np taki karp w torbie plastikowej bez wody, to wcale nie jest bestialskie. |
no ten pogląd szokala jest zaiste komiczny.
ale kto wie, może był rybą w poprzednim wcieleniu i stąd ma taką tajemną wiedzę
bo np moja wiedza wskazuje na to, że ryby mają stosunkowo dobrze wykształcony układ nerwowy i to że nie za bardzo (lub w ogóle) można z nimi załapać kontakt, to żaden dowód na ich brak czucia.
( http://empatia.pl/str.php?dz=45&id=275 )
Ryszard napisał/a: | Jak zwykle konkluzja jest taka: każdy je co ma ochotę i to jest prywatna, indywidualna sprawa.
Zabawne, że zawsze dochodzi się do tego samego wniosku w tych wege-dyskusjach. |
tak, bo ignorantów uważających zwierzę za produkt żywnościowy jest niestety pełno.
a moim zdaniem to nie jest czyjaś prywatna sprawa, bo nie rozmawiamy o tym czy wolisz ryż czy kaszę tylko o zabijaniu żywych, czujących stworzeń.
do wiedzenia, nie mam siły do was
Mecenas - Czw 15 Kwi, 2010
to jednak twierdzisz że nie pwoinienem jeść golonki i smarowac chleba smalcem?
BadMotherfucker - Czw 15 Kwi, 2010
Tak, ale glany i ramonki bez żadnych wyrzutów sumienia możesz nosić
Kamyla - Czw 15 Kwi, 2010
magdalenik napisał/a: | a moim zdaniem to nie jest czyjaś prywatna sprawa |
w świetle prawa jest-legalna rzecz niezagrożona prawnie w żaden sposób i w tym momencie prywatną kwestią jest sumienie i to czy ktoś zdecyduje się na zbicie/skonsumowanie drugiej żywej istoty jeśli jest to dla niego w pełni dostępne i legalne.
Ja gdybym była wegetarianką/weganką chyba bym się skupiła bardziej na uświadamianiu ludziom co powinni jeść i w jaki sposób mogą dostarczyć sobie niezbędnych składników odżywczych, bo powiedzenie komuś "nie żryj mięsa bo mordujesz żywe istoty" raczej nie rozwiązuje sprawy bo większość od razu ma wizje życia z ogórkiem i sałatą w ręce.
Wegetarian szanuję, bo jeśli ktoś ze względu na przekonania potrafi zrezygnować z czegoś co ja tak bardzo lubię...to musi być głęboko przekonany
|
|